czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział Czwarty " Nie denerwuj mnie..."



                                                                Rozdział Czwarty

Jashin wyprostował się. Poczuł jak jakaś potężna moc wpadła do jego królestwa. Skinął jedynie ręką a przed nim pojawili się jego jedenastka.
- Tak panie?- Hidan upadł na kolana, przed nim. Jashin uśmiechnął się z tego widoku.
- Mamy tu niezwykłego gościa. Odnajdźcie go i przyprowadźcie do mnie.- rzekł władczym tonem. Ci jedynie się ukłonili, znikając w płomieniach. Znaleźli się na bagnach. Nagato spojrzał na nich władczym spojrzeniem.
- Yahiko i Konan szukacie przy Itami no kawa. Hidan i Kakuzu wy zajmiecie się Shi no oka, Kisame i Itachi  Shin daun. Deidara i Sasori wy macie Deddo o suteru, Zetsu i Tobi wy zajmujecie się Keruberosu no sokutsu. Ja sprawdzam Kudo-ju. Ruchy.- powiedział znikając we mgle. Pozostali poszli za jego przykładem. Konan wraz z Yahiko lecieli na jej czarnych skrzydłach. Chłopak uważnie przeczesywał okolice swym czujnym spojrzeniem, lecz nikogo nie wyczuł z taką samą energią jaką wysłał mu ich pan. Wniosła się wyżej, chowając ich w czerwone jak krew chmury. Stalo-włosy patrzył w wielki duł , z którego było wyczuć śmierć dusz. Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech, na widok krwi. Kakuzu natomiast wyszukiwał. Chciał to szybko zakończyć i mieć spokój. Lecz i on nikogo nie wyczuł. Spojrzał na towarzysza, który zniknął. Do jego uszu doszły po chwili jęki kobiety. Załamany zerknął w stronę, z której się one wydobywały. Rozmyślał różne opcje i po chwili odszedł, dalej szukając. Zetsu wraz z Tobim nic nie robili oprócz palenia trawki. No bo po co, skoro oni go nie znajdą. Nagle Zetsu został przez kogoś złapany w swoje dłonie. Roślinka tym się nie przejął, za nimi pojawiła się jego biała postać, łapiąc tajemniczą postać.
- To on! To on! Udało się nam!- uradowany Tobi zaklaskał w dłonie, jednocześnie przywołując pozostałych. Nagato podszedł do chłopaka w masce, klepiąc go po ramieniu.
- Dobra robota. Zetsu zaprowadź naszego gościa do pana.
- A będziemy mogli go potem zjeść?- spytał czarny Zetsu.
- Nie! Bo pan nas zabije!- odpowiedział biały Zetsu.
- Zamknąć się!- krzyknął a wszystko ucichło. Bądź co bądź nie bez powodu wybrał go sam Jashin na ich lidera. Zniknęli by po chwili zjawić się przed obliczem pana. Podniósł się z swego tronu, przyglądając uważnie przybyszowi.
- No proszę, proszę. Toż to nie sam wspaniały Inseki, w własnej osobie! Czyżby twoi Mistrzowie chcieli się poddać?- ten jedynie spuścił głowę. Nie mógł przecież powiedzieć iż tania dziwka go zabiła! Toż to dla niego hańba! Bóg pokazał swoje ostre zęby, które ułożyły się w kpiącym uśmiechy. Zaśmiał się, a Inseki spojrzał na niego groźnie.- A więc słodka Akari cię zabiła, ciekawe. A teraz Hidan cię zabije. Oczywiście wpierw wyciągną od ciebie to co chce wiedzieć.- Kisame pojawił się zza "gościem" przykładając swój miecz do jego gardła.- Konan słonko, będziesz tak miła i porozmawiasz z naszym gościem?
- Oczywiście panie. Yahiko weź go od Kisame i chodźmy do pokoju gościnnego.- rudo-włosy przejął go od rybki.
- Czekaj!- krzyknął Inseki. Władca nakazał mu gestem ręki mówić.- Nie musisz mnie torturować ani zabijać. Powiem ci wszystko, lecz chce dołączyć do twojej niepełnej dwunastki.
- Musiała cię pięknie zabić skoro chcesz do mnie dołączyć. Lecz nie dołączysz do nich, już mam idealnego kandydata na to miejsce.- uśmiechnął się i kazał go zabrać. Ogłuszyła go nim zdołał znów coś powiedzieć i razem z Yahiko zniknęli. Pozostali też powoli zaczęli znikać.
- Nagato, zostań na chwilę. Ty też Itachi.- poczekał aż pozostali znikną.
- Tak panie?- spytał łasic.
- Mam dla was bardzo ważne zadanie.- w jego spojrzeniu był tajemniczy błysk...
                                     ~*~

- Coś ty zrobiła dziewucho?!- gniewny głos Mistrza Kakashiego rozniósł się po całym pomieszczeniu. Każdy z dwunastki patrzył to na niego to na Akari, która za każdym razem obrywała od niego po twarzy.
- Coś czego wy byście nie zrobili! Zabiłam zdrajcę, który wcześniej zabił Ame!- patrzyła na niego. Szykował znów dłoń na jej twarz, lecz ją złapała, mocno ściskając.- To tylko i wyłącznie wasza wina, że do tego doszło! Gdybyście przemyśleli wszystko Ame by żyła! Ale nie! Wy musicie najpierw się ze sobą popieprzyć, potem zająć się aniołami stróżami a na samym końcu nami! A to my odwalamy największą robotę!- jej palce coraz mocniej zaciskały się na jego nadgarstku. Ktoś dotknął jej dłoni. Tym kimś okazała się Mistrzyni Kitsumi.
- Akari, chce z tobą porozmawiać na osobności.- patrzyła z morderczym spojrzeniem na Kakashiego, by po chwili go puścić i udać się za czerwonowłosą. Znalazły się w pomieszczeniu, w którym nie było widać niczego oprócz ciemnego jak heban nieba oraz księżyca.
- Czego chcesz?!
- Przypomnieć ci coś, co najwidoczniej zapomniałaś. Jak dobrze wiesz Bóg i Diabeł spłodzili dzieci. Tych dzieci było dwunastu tak jak was, aniołów którzy walczą  dobro lub zło. Z pierwszych dwunastek zostały tylko trzy anioły. Tymi aniołami jestem ja, Kakashi oraz jeden zły diabeł Jashin...
- Znam to. Ale po co mi to mówisz, przecież i wy siebie zabiliście, więc nie ma tu dla mnie żadnej nauki.
- Z tego może i nie, ale z tego że Jashin ma dziecko, to chyba cię zainteresuje.
- Nie. Dawno wiem o tym, trzeba szukać na własną rękę skoro wy jedynie zajmujecie się sobą.- położyła dłonie na biodrach.
- A wiesz kim ono jest?- Kitsumi zagalopowała się, lecz musiała wiedzieć.
- Nie, ale próbuje się dowiedzieć.
- Ty...- szybko ugryzła się w język. Nie mogła tego powiedzieć.
- Co ja?- spojrzała na nią. Zaczęła iść w jej stronę, lecz drogę zagrodziła jej Chi, która się przed nią znalazła.
- Akari szybko! Atakują nasze bramy!
- Kto?
- Dwunastka Jashina.- wyszeptała. Akari chwyciła ją i przeniosła się tam gdzie oni byli. Znalazły się przy pozostałych. Każdy z nich spojrzał na nią. Zdecydowali. Wystąpiła na przód i ruszyła w ich stronę. Byli jej cieniem. Byli do tego szkoleni. Zatrzymali się pięćset metrów od nich. Spojrzała na nich pustym spojrzeniem i przemówiła.
- Czego tu chcecie?
- Przekazać wiadomość od niejakiego Insekiego dla Akari.- powiedział Nagato. Itachi przyglądał się każdej z nich, starając wyłapać chodź najmniejszy ruch.
- Przekaże jej. Mów.
- Zabije cię tak samo jak tę sukę Ame.- tym razem Chi, Nami i Jagoda na nią spojrzały, pomagając im.- Deidara, Sasori teraz.- rozkazał nie spuszczając z niej oczu. Wykonała niewielki ruch i pojawiła się przed nim, chwytając za gardło. Każdy zamarł.
- Powiedz temu ścierwu, że niech po mnie przyjdzie a zginie tak samo jak za pierwszym razem.
- Sama mu powiesz.- chwycił ją w pasie, blokując jej jakikolwiek ruch.
- Akari!- krzyknęły dziewczyny. Jagoda niewiele myśląc ruszyła na nich. Nie pozwoli nikogo skrzywdzić. Drogę zagrodził jej dobrze znany jej mężczyzna.
- Kolejny z rodu Uchiha.- warknęła rozpoczynając z nim walkę. Chi poszła za jej przykładem, lecz zatrzymał ją wybuch. Odskoczyła do tyłu unikając bomby. Jej włosy zafalowały, a przed nią pojawił się Deidara kopiący w twarz. Akari szarpała się, lecz to było na marne. Zdzieliła naglę fioletokiego w nos, nadeptując na stopę. Ukucnęła i podcięła mu nogi. Zrobiła unik przed kosą. Z jej pleców wyrosły skrzydła, które zablokowały kolejny cios. Nami ruszyła w jej stronę, szykując swoją kosę. Zamachnęła się, jednocześnie odbijając się od jej pleców w górę. Uderzyła w jego kosę. Akari kopnęła go w splot słoneczny powalając na ziemie. Tenshi ruszył na pomoc Chi, natomiast Kurushimo Jagodzie. Pozostali pilnowali głównej bramy. Akari złapała Nami za dłoń i wyrzuciła pod bramę. Odskoczyła do tyłu, w tym samym czasie co Itachi i Deidara. Ziemia pod nimi się rozstąpiła a z niej wyłonił się Inseki.
- Ty!- krzyknęła i się na niego rzuciła. Od razu zablokował jej atak, lecz nie przestała. Jashin kierował nim ze swojego królestwa, świetnie się przy tym bawiąc. Nagle ukucnęła i wyskoczyła do góry, łapiąc go za szyję. Jej oczy stały się czerwone, w ustach pojawiły się kły. Wylądowała na nim. Podniosła go do góry.
- Mówiłam ścierwo jedne. Zginiesz tak jak wtedy.- i zatopiła kły w jego tchawicy, od razu ją przegryzając. Jashin tylko na to czekał. Wypluła go, sztywniejąc. Jakaś siła kazała jej zaatakować swoich, po woli się odwracała. Walczyła.
- Coście jej zrobili do cholery?!- Jagoda krzyknęła w ich stronę. Hidan uśmiechnął się błogo.
- Panie nasz... Pozwól mi ją zabić.

~*~
Od autorki: Mam nadzieje, że się wam notka spodobała. Za szybko jak widać lecę z akcją, lecz jeszcze przez jakieś trzy cztery rozdziały tak będzie by potem się to uspokoić. Ale koniec o tym. Mam nadzieje, że długość może być. Ale i też nią nie zadowalam.
Data: 25.01.2014 r.
W następnej notce: Co się wydarzy z Akari, i kto jest dzieckiem Jashina.

wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział Trzeci " To twój koniec..."

                                                                     " Podążamy coraz głębiej  Czując się samotnie, ale to takie                                                                                                                                               proste..."
                       
                                        Rozdział Trzeci

Chi szła spokojnie jednocześnie się zamartwiając. Jaki dziwny paradoks. Przeczesała dłonią swoje czarne jak heban włosy. Grała, chodź tego po niej nie było widać. Każdy z nich kiedyś był inny. Ale nie każdy pamiętał jaki kiedyś był. Chi była jedną z tych, którzy pamiętali. Szukała, tylko sama nie wiedziała jeszcze kogo. Pragnęła, ale nie wiedziała czego. I to ją doprowadzało do szaleństwa. Kiedyś bawiła się z Akari i Ame a dziś, zabija aby przeżyć. Pragnęła powrócić do dawnych czasów. Jednak to nie było możliwe.Rozglądała się na boki, szukała Ame. I miała nadzieje ją szybko znaleźć....
                         ~*~
Inseki siedział spokojnie. Nie przejmował się niczym. Teraz tylko czekać aż ktoś odnajdzie ciało Ame i rozpoczną śledztwo. Uśmiechnął się sam do siebie, gdy przed nim pojawiła się Akari. Jej gniewne spojrzenie zapewne by go przestraszyło, wróć go przestraszyło. " Dowiedziała się?" Złapała go za fraki, przyciskając do ściany.
- Ty wstrętna, obślizgła gadzino! Zabije cię! Słyszysz? Zabiję cię powoli, będziesz błagał mnie o litość...- jej dłoń znalazła się na jego gardle, zaczynając go podduszać. Chwycił za jej nadgarstek, wykręcając go i kopiąc w brzuch.
- Zginiesz tak samo jak ta szmata Ame.
- Pożałujesz tych słów.- powiedziała ruszając  się na niego. Ten jedynie uśmiechnął się, łapiąc jej dłoń, tuż przed swoją twarzą. Skarcił ją palcem, waląc pięścią w twarz. Odleciała na kilka metrów, z jej nosa poleciała krew. Dotknęła palcami czerwonej mazi. Zaśmiała się, zerkając na niego. Nagle znalazł się przed nią serwując jej salwę mocnych ciosów w brzuch. Zgięła się w pół zanosząc śmiechem jednocześnie plując krwią. Z wielkim uśmiechem wykonywał kolejne uderzenia. "To jej się tak bałem? Ha! To jest tylko zwykła lalunia..." Nagle jego pięść została złapana w jej dłoń, tak samo druga. Wyprostowała się i zdzieliła go głową w nos. Odsunął się do tyłu, lecz ta przyciągnęła go do siebie. Naszykowana pięść wylądowała centralnie na jego brzuchu. Chwyciła go za włosy, przyciągając jego twarz do siebie. Odchyliła mu głowę do tyłu, ukazując jego szyję. Na jej ustach pojawił się uśmiech, jej zęby były przyozdobione jej własną krwią, a zaraz dojdzie i jego. Powoli, zbliżała swoje usta do jego szyi. Zaczął się szarpać, na marne. Delikatnie musnęła ustami jego brodę, kierując je do jego tchawicy. Zęby jeździły, drażniąc jego skórę. Zatrzymały swoją wędrówkę a dziewczyna po woli zaczęła przebijać jego skórę swymi zębami. Chciały przedostać się do niej wszystkie jego emocje, jednak nie pozwoliła im na to. Zamiast tego wgryzła się w niego mocniej, pokazując mu wszystkie dusze jakie zabił oraz Ame. Coraz głębiej się wgryzała aż przestał się szamotać. Zabiła go. Wyjęła zęby z jego tchawicy, wypluwając części skóry jakie znalazły się na jej zębach. Puściła go i patrzyła się na jego martwe ciało. Spojrzała na jego twarz, spluwając na nią z pogardą.....
                         ~*~
Hinata upadła na ziemię. Przetarła dłonią kącik ust. Była wykończona, lecz nie podda się. Podniosła się na dłoniach, od razu tego żałując. Upadła na twarz. Blondyn przyglądał się z uśmiechem jej poczynaniom . Zaśmiał się delikatnie, ruszając w jej stronę. Starała się podnieść, lecz siły ją opuściły. Wyczerpała swój zapas oraz zapał. Nagle ujrzała przed swoją twarzą czyjąś dłoń. Podniosła wzrok do góry, natrafiając na chłopaka jej snów.
- Może na dziś dasz sobie spokój, Hinatka?
- Ty..to widziałeś?
- Wszystko. I muszę przyznać iż jesteś wytrwała. Może chcesz niebawem ze mną potrenować, co?- spojrzała w jego oczy. Pragnęła być taką jak przed śmiercią. Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się delikatnie.
- Czy to randka?
- Można tak powiedzieć.
- A więc zgadzam się Naruto.
- No to w takim razie do zobaczenia jutro.- puścił do niej oczko, podnosząc ją. Pociągnął ją za mocno, bo jej twarz znalazła się przy jego. Oboje zarumienili się. Odsunęli się, jednocześnie zaczynając się tłumaczyć oraz drapać po głowach. Spojrzeli na to co robią i zaśmiali się.....
                          ~*~
Od autorki: No witam was ponownie. Bardzo przepraszam za to iż... Nie mam talentu, błędy ortograficzne i interpunkcyjne oraz za to iż notka jest taka krótka. Więc jeśli ktoś chce mnie za to zabić, zapraszam <śmiech>
Data: 16. 01. 2014 r.
W następnej notce: Wreszcie pojawią się diabły ^^

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział Drugi " To już?"

                                                                           " Pragnienie zaznania czegoś co jest nam                                                                                      zabronione, to ciekawość. Nikt jednak nie może nam jej zabronić."

                                      Rozdział Drugi
Nigdy nic nie wiadomo. Może w każdej chwili wybuchnąć wojna, z której nie wiesz czy przeżyjesz. Ale jedno jest pewne. Nie możesz być słaby, wszelkie uczucia musisz z siebie odrzucić. Jednakże to nie jest takie proste, jak pstryknięcie palcami czy wypowiedzenie życzenia. Pewna czarnowłosa anielica przyglądała się ze skupieniem jej oddziałowi. Nagle dostrzegła zarys czarnowłosej przyjaciółki. Szła w jej stronę.
- Witaj Chi.
- Dobry Jagoda. Nie widziałaś przypadkiem Akari i Insekiego?
- Iie. A co się takiego stało?
- Ciebie też nie powiadomiono? Za chwilę nasza dwunastka ma odbyć naradę, pierwszą bez mistrzów.
- To na co my jeszcze czekamy? Trzeba ich znaleźć.- spojrzała na swoich uczniów. Pstryknęła placami a wszyscy upadli ze zmęczenia.- Koniec treningu na dziś.- jej głos trafił do każdego. Następnie obie rozpłynęły się w powietrzu. Ame chodziła w tę i spowrotem. Denerwowała się. Na miejscu byli prawie wszyscy. Brakowało tylko Akari. Tenshi położył nogi na stole. Jego chłodne spojrzenie patrzyło na nich, oceniając sytuację.
- Ame uspokój się.
- Mam się uspokoić powiadasz? Sam się uspokój Inseki. Nie będziesz mi mówić co mam robić.- warknęła na niego. Ten jedynie uśmiechnął się kpiąco. Nagle do pomieszczenia weszła szarooka. Jej spojrzenie nie wyrażało skruchy czy też zmieszania.
- Wreście się pojawiła królewna.- jak zawsze ironijny Tenshi.
- Aleź trafił ze słowami. Mistrz Kakashi mnie do siebie zezwał. Wybrali.- każdy spojrzał na nią z...zachwytem? Nie to mało powiedziane. Wręcz z nadzieją lub ulgą.
- Kogo wybrali?
- Uspokój się Nami. Wybrali ciebie Ame.
- Mnie?!
- Ją?!- krzykęli jednocześnie wszyscy.
- Tak. Jeśli macie coś do tego to proszę idźcie do Mistrza Kakashiego i Mistrzyni Kitsumi.- usiadła na swoim miejscu patrząc na każdego.
- W takim razie co robimy Ame?- spytała jak zawsze opanowana Okane.
- Ja... Nie wiem.
- I widzicie? Ktoś taki jak ona nie powinien nami przewodzić.- wkazał na nią z pogardą. Nagle jego dłoń została wykręcona przez Akari.
- Posłuchajcie mnie wszyscy! Jeśli macie jakieś pretensje to do Mistrzów! Co do ciebie Inseki, radzę ci trochę przystopować.- puściła jego dłoń, wycierając się o niego....
          ***
Piękna, seksowna i zabawna dziewczyna szła....Nie , nie , nie. Co ja wam będę kłamać. Ona nigdy nie była miła, zabawna, seksowna ani tym bardziej piękna. Sakura to dziewczyna na łożu śmierci. Całe swoje życie zabijała i teraz chciała trafić do nieba. To nie zmienia jednak tego, iż nawet ona się do niego nie trafi. Czemu? Bo jej win nie odkupi szybka skrucha tuż przed śmiercią. Weszła do ciemnego zaułka. Z jej ust wydobył się okropny kaszel. Oparła się o murek, przytknęła dłoń do ust. Odsunęła ją na chwilę, a jej twarz stała się blada. Pluła krwią. Z przerażeniem modliła się do Boga, lecz było dla niej zapuźno. Umarła a po jej duszę przyszły diabły. Bo tu nie ma sądu, to jest tylko werbowanie dusz do swoich wojsk. Szarpała się, na marnę. Krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Nagle przestała spadać a przed nią ukazało się dwanaście cieni. Nie widziała ich twarzy, nie była w stanie stwierdzić ich płci. Lecz mogła stwierdzić jedno. Byli bezlitośni. To się czuło już po jednym spojrzeniu im w oczy. Najbardziej przeraziła się spojrzenia osoby stojącej po środku. Fioletowe tęczówki, wyrażały...pustkę.
   ***
Inseki wściekły, kopał swoje łóżko. Był w swojej komnacie. " Jak można było wybrać akurat ją?! To JA powinienem być na jej miejscu!" Założył ręce na klatkę piersiową i chodził w te i spowrotem. Musiał się pozbyć Ame i zająć jej miejsce. Jego spojrzenie straciło ostatnie oznaki dobra. Wyszedł i ruszył na poszukiwanie Ame. Nie zajeło mu to dużo czasu. Siedziała osamotniona i patrzyła na ludzi. Chciała być silna, chciała udowodnić im, że potrafi być przywódcą. Zaszedł ją od tyłu. Chwycił za jej głowę i jednym, płynnym ruchem skręcił jej kark. Z jej ust wydobyło się ostatnie tchnienie. Puścił jej ciało, które bezwładnie upadło u jego stóp. Na usta wkradł się błogi i szalony zarazem uśmiech. Odszedł nie wiedząc, że ktoś go obserwował i widział wszystko. Tenshi miał ogromną chęć zabicia gnidy, lecz jakimś trudem się powstrzymał. Szybko jednak natrafił na Nami. Chwyciła go za ramiona, zatrzymując.
- Co się stało Tenshi?
- Inseki...
- Co z nim?
- Ame...
- Co z nimi?!- zaczęła nim potrząsać. Ten starał się opanować, lecz nie mógł. Ta nie wytrzymała i dała mu z liścia.- Kurwa wysłów się wreście!
- Gdzie....jest... Akari i pozostali?
- W sali odpraw, a co?
- Musze wam...coś powiedzieć...
- To ruszajmy.- chwyciła go za dłoń i pognali do budynku. Puściła go i usiadła na swoim miejscu.
- Widział ktoś Ame? To ona powinna rozpoczynać te spotkania.- Jagoda rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Nie ma też Insekiego. Tenshi co stobą? Ducha zobaczyłeś?- zażartowała Shi.
- Uspokójcie się!- Kurushimo uderzył dłońmi o stół. Miotał każdego gniewnym spojrzeniem.
- Tenshi.- zobaczył na swoim ramieniu delikatną dłoń. Ujrzał tważ Akari. Spojrzał w jej oczy.- Wyjdźcie. Już!- wszyscy oprócz Tenshiego zniknęli. Posadziła go na swoim miejscu, samej siadając na stole przed nim. Położyła mu dłoń na policzku.- Co się stało z Ame?- spojrzał na jej kolana.- Tenshi...
- Ona...ona...została...bo Inseki...
- Uspokój się i wysłów.
- Kiedy..ja niemogę!- połączyła ich usta w pocałunku. Do jej serca przelały się wszystkie jego uczucia, do jej mózgu wszystkie haotyczne myśli. Po chwili oderwała się od niego. Z jej oczu o mało nie popłynęły łzy.
- Ame....Ty ją kochałeś...
- I co my... zrobimy...
- Zostaw to mnie.- rozpłynęła się w mgle. Znalazła się przy Insekim....
~~~~~~
Od autorki: No witam was moi drodzy. Wiem notka bez sensu, nudna i głupia, ale jest i mam nadzieje, że chodź trochę się wam spodobała.
Data: 01. 01. 2014 r
W następnej notce: Akari vs Inseki, NaruHina

Bonus:
W racji tego iż dziś są święta pragnę wam wszystkim życzyć zdrowia, pomyślności oraz szczęścia. A tera krótki dialog Akasiów nie związany z rozdziałem jak i opowiadaniem :)

< Sala odpraw>
Nagato: Itachi! Kisame! Gdzie te potrawy?!
Itachi: No chwilę!
Deidara: Tak to jest jeśli każe się coś zrobić Itachiemu un.
Sasori: Nie lubię jak każe mi się czekać.
Yahiko: Dobrze o tym wiemy.
Konan: Wreszcie! Chłopcy co wy tam w tej kuchni robiliście?
Kisame: Gotowaliśmy..
Hidan: Pewnie, a ja jestem Kakuzu. Było grube ruchanko i ja to wiem.
Nagato: Hidan... Zachowuj się.
Hidan: No ale co ja takiego zrobiłem??
Kakuzu: Przymknij się bo...
Tobi: Bo Mikołaj prezentu ci nie da! Tobi to dobry chłopiec.
Deidara: Nie, Tobi to głupi chłopiec un.
Zetsu: No i patrz co zrobiłeś MOJEMU Tobiaszkowi?! Przez ciebie on płacze.
Yahiko: Zaraz! To wy jesteście gejami?! O ku...
Konan: Yahiko!
Yahiko: Przepraszam...
Kakuzu: Dobra... To gdzie moje pieniądze?
Hidan: Jakie pieniądze? Gdzie jest moja kosa?! Yashin musi mieć świeżą krew.
Nagato: Zamknąć się! Wreszcie! No to kto chce rozdawać...
Wszyscy: JA!!!
Nagato: Załamujecie mnie...

niedziela, 8 grudnia 2013

Rodział Pierwszy " Początek piekła"

                                                                                               " Wiesz jakie to uczucie, gdy wszysce się od                                                                                      ciebie odwracają? To jest strach... Ale przed tobą."

                                                                       Rozdział Pierwszy
Widziała ją. Jak można jej nie zauwarzyć. Granatowe włosy, kontrastowały z bielą nieba. Podeszła do niej. Skierowała swoje spojrzenie, na obiekt jej cielęcych oczu.
- Dobry wybór.- podskoczyła, gdy usłyszała jej głos. Odwróciła się powoli w jej stronę.
- Akari... Ja....wcale...
- Nie musisz mi się tłumaczyć młoda.- położyła jej dłoń na ramieniu. Wiedziała iż niebawem będą walczyć.- Powinnaś wrócić do treningu Hinata.
- Tak jest sir.- uśmiechnęła się uroczo i udała się na trening. Przechadzała się bez żadnego znaczenia po przestrzeni. Nie chciała aby i ich spotkał ten los. Pragnęła aby ta wojna się skończyła, lecz ona nigdy się nie skończy. Nie jeśli ludzie nie zmienią swoich postępowań. Zacisnęła pięści. Byli tu podzieleni. Jedni byli aniołami strużami ludzi i ich było najwięcej, jednak druga część, do której należała i ona to była część wojowników. Sierot. Dusz, które były nikim za życia. Ale nie wszyscy byli duszami. Dwunastu wojowników było aniołami od urodzenia, to oni postanowili zmienić swoje losy i chcieli walczyć. Od tej pory walczą, wramie w ramie z nic nie znaczącymi dla aniołów duszami. Akari była jedną z tej Dwunastki. Patrzyła, jak się uczą. Nie cierpiała tego, lecz było to konieczne. Poczuła czyjąjś dłoń na swoim ramieniu, dobrze wiedziała kto to jest.
- Wiesz, że nie uda ci się mnie zaskoczyć Ame.
- Wiem. Ale dalej warto próbować. Widziałaś może Tenshi?
- Nie.- Ame była drobną dziewczyną. Z jej pleców wystawały skrzydła, nie białe, lecz szare tak jak i Akari. Jej czerwone oczy iskrzyły, były pełne nadziei na nowe jutro, której nie było widać u szarookiej. Uśmiechnęła się rozpływając w chmurze, zostawiając ją samotnie. Patrzyła na ludzi. Widziała jak się mordują, pozwalając aby diabły stawały obok aniołów. Gardziła nimi, bo nie potrafili złapać za broń i walczyć. Nagle usłyszała dżwięki walki, ale nie treningowej. Rozłorzyła swe skrzydła, pozwalając im owinąć jej ciało. Zamknęła się w kokonie z piór, i zniknęła w puchu. Znalazła się pomiędzy dwoma chłopcami, mieli dopiero szesnaście lat! Złapała ich za krawędzie koszul, przyciągając do siebie.
- Naruto! Sasuke! Co wy wyprawiacie?!
- Sasuke próbował zabić Hinatę.- warknął na czarnookiego. Dopiero teraz dostrzegła przestraszoną granatowłosą. Puściła blondyna.
- Zajmij się koleżanką, ja się nim zajmę.- i zniknęła z nim w mrocznych chmurach....
                ***
- Nic ci nie jest Hinata? Widziałem jak przykładał ci ostrze do gardła.
- Wszystko dobrze... Dzięki tobie Naruto...- jej policzki przybrały barwy szkarłatu. Patrzył na nią skołowany. Dotknął jej policzka, niczego nieświadomy. Spojrzała mu w oczy. Pragnęła aby coś powiedział, aby ją pokochał, jednak znała zasady. I on także. Miłość już im nie była dana. Łzy cisnęły się do jej oczy, jednak musiała być twarda. Chciał coś powiedzieć, lecz słowa utknęły mu w gardle. Przełknął głośno ślinę, uśmiechnął się i podał jej rękę. Bez zastanowienia chwyciła ją.
- Może pomóc ci przy treningu?
- Byłoby mi bardzo miło.- uśmiechnęła się. Przez tą krótką chwilę pogodziła się ze swoim losem. Czy to jest możliwe? Jak widzimy jednak tak. Chwycili się za dłonie i ruszyli biegiem przed siebie z uśmiechami na ustach. Na ich nieszczęście to wszystko widział Inseki...
          ***
Bez emocji czy odrobiny delikatności rzuciła chłopakiem pod nogi "mistrzów". Biało-włosy mężczyzna spojrzał wpierw na chłopaka, puźniej jednak na kobietę.
- Czemu traktujesz twoich braci jak śmieci, moja droga?- jego głos nie zdradzał żadnych emocji. Nie patrzyła mu w oko. Nikt nie miał odwagi, lecz ona patrzyła z pogardą na Uchihę.
- Nie potrzebnie braliśmy jego duszę! Widać, że jest taką samą gnidą jak jego brat! Próbował zabić jedną z nas! Siostrę, która tak samo jak on zaczyna się uczyć!- jej oczy stały się czarne jak noc, a w jej oczach widniały błyskawice. Mężczyzna westchnął, nim nie poczół na swojej szyi ostrza. Każdy zamarł. Oczy kobiety miotały błyskawicami. Nim ktokolwiek był w stanie coś zrobić, skręciła Sasuke kark. Nikt nie będzie za nim płakał. Jego "ciało" zostało wydalone z chmur. Jej twarz nie wyrażała najmniejszej emocji. Nagle pojawia się Inseki.
- No ładnie Akari. Chyba znasz nasze zasady.
- O czym ty mówisz? Oczywiście, że je znam.
- To czemu pozwalasz na miłość, wśród twojego odziału?
- O kim ty mówisz Inseko? A ty pozwalasz na walki na śmierć i życię w swoim odziale.- odbiła piłeczkę, którą rozpoczął grę. Hatake z gniewem się wyprostował. Dziewczyna spojrzała mu w oko. Nie bała się. Natomiast Inseki spoglądał w bok.
- Akari możesz już odejść. Co do ciebie Inseki, zostajesz.- jego bezemocjonowy ton głosu, sprawiał iż nie mogłeś mu się sprzeciwić. Odwróciła się na pięcie, rozpadając się na gwiazdy....

~~~~~

Od autorki: No witam was kochani na pierwszym rozdziale, który jest krótki, lecz jeśli chcecie aby była normalna to niestety krótka musi być. Tytuł nie pasuje do treści notki, ale tak mnie jakoś naszło....
Data: Postanowiłam dawać datami, ale obecnie nie jestem pewna daty drugiego rozdziału.... Więc go wyczekujcie :D
W następnym rozdziale: Śmierć, krew i zakazane uczucia. Czego chcieć więcej :D

sobota, 30 listopada 2013

Prolog

Tutaj, przy tobie jest mi dobrze, wciąż tęsknię za Tobą
Nie wiem, co mogę zrobić, to nie może być prawda
Ten dystans między nami nigdy nie będzie spełniony
On rozdziera moje serce, za każdym razem je kurczy
Emocje tylko stają się silniejsze
Tak trudno mi to powiedzieć...
Bo my możemy zobaczyć, jak to się zakończy
Ale mam moją miłość do Ciebie
Gdybym tylko mógł po prostu zapomnieć o Tobie...
Im więcej o tym myślę, tym bardziej wiem, 
Że niemożliwym jest dla mnie zapomnieć o Tobie
Zawsze chcieliśmy, by ten wieczór mógł trwać wiecznie
Mogę pozostać przy Twoim boku
Nie powinienem być w Twoim sercu
Ani czas, który razem spędziliśmy
I chcę, byś wiedziała, jaka jest prawda
Ale czasem to sprawia, że czuję się tak źle
Po prostu nie mogę powiedzieć Ci, Nie, nie będę
Bo my możemy zobaczyć, jak to się zakończy
Ale mam moją miłość do Ciebie
Gdybym tylko mógł po prostu zapomnieć o Tobie...
Czy kiedykolwiek jeszcze pokocham?
Czy będę w stanie nazwać to szczęściem z głębi serca?
Zawsze chcieliśmy, by ten wieczór mógł trwać wiecznie
Mogę pozostać przy Twoim boku